W tym poście przygotowałam małą relację z mojego krótkiego urlopu w Karkonoszach. Tradycyjnie zdjęcia z moich wyjazdów z wyprzedzeniem znajdziecie na INSTAGRAMIE. Miejsce docelowe to Karpacz w którym nocowaliśmy, natomiast punktem do zdobycia była góra Śnieżka - znana chyba większości osób.
Miejsca te odwiedziłam po raz pierwszy. Wcześniej słyszałam tylko same pozytywne opinie i porównania do innych znanych miejsc. Karpacz porównuje się do nadmorskich miejscowości, w których znajduje się wiele straganów, sklepików, restauracji... natomiast wejście na górę Śnieżkę do popularnych gór w Zakopanem (w którym byłam, a na blogu znajdziecie posty o tej tematyce). Porównania te są jak najbardziej trafne i sama podpisuję się pod nimi, jednak Karpacz i pobliskie mu wzniesienia przypadły mi do gustu nieco bardziej i z racji tego, że mam bliżej, na pewno wrócę tam ponownie.
Naszą pieszą wędrówkę rozpoczęliśmy od niebieskiego szlaku, który rozpoczyna się już w Karpaczu. Zdecydowaliśmy się na dłuższy szlak, który bogaty jest w ciekawe obiekty, warte zobaczenia. Pierwszym jego punktem była Światynia Wang. Kupiliśmy bilty za 1 zł., dzięki któremu mogliśmy wejść na plac i zobaczyć ją dookoła. Spędziliśmy tam może 10 minut i ruszaliśmy do kasy, aby kupić bilet wstępu do Karkonoskiego Parku Narodowego (bilet normalny 6 zł.)
Wędrówka rozpoczyna się stromym wzniesieniem, jednak z każdym krokiem widoki są coraz piękniejsze, które zachwycają nie tylko oczy ale i ducha. Trafiliśmy na idealną pogodę do wędrówki, a świecące słonce oddawało cudowny zapach lasu. Niebieski szlak prowadzący do celu jakim była Śnieżka - spokojnym tempem pokonaliśmy w niewiele ponad 4 godziny, jest stosunkowo długi dlatego też oferuje wiele miejsc na odpoczynek i posiłek, więc dla amatorów napewno będzie to odpowiednia droga bogata w widoki.
Po pokonaniu kolejnego odcinka dotarliśmy do Domku Myśliwskiego, a za nim wyłoniły się piękne, potężne nasypy skalne. Ten odcinek szalenie mi się spodobał i spędziliśmy tam sporą chwilę. Tuż za nim naszym oczom ukazało się miejsce, dzięki któremu powstały wspomniane porównania do zakopiańskich gór. Było to schronisko, które znadowało się u szczytu. Można było tam zjeść, odpocząć, skorzystać z bezpłatnej toalety, a co najlepsze podziwiać jezioro, które jest takim małym "Moskim Okiem". W kolejnych etapach wędrówki mineliśjmy jeszcze dwa schroniska w tym popularny, żółty budynek Domu Śląskiego, który znajduje się tuż przed ostatecznym podejściem na szczyt docelowy.
Na szczycie Śnieżki zdecydowaliśmy o powrocie szlakiem czarnym, który jest krótki ale i stromy. Zejście zajęło nam około dwóch godzin, ale wymęczyło mnie niesamowicie. Zdecydowanie preferuję góry jako sposób na odpoczynek i aktywny relaks. Tam jest miejsce na rozmyślania, ciszę spokój, spojrzenie na wszystko z innej perspektywy i to nie tylko w sposób dosłowny ale i metaforyczny. Polecam każdemu.