W poszukiwaniu maseczki oczyszczającej, ale nie przesuszającej cery na przeciw wyszła mi marka Bingo Spa, posiadająca w ofercie maseczkę do cery normalnej z kompleksem algowym, której sztandarowe zadania to oczyszczanie i nawilżanie cery. Moje mieszane odczucia na jej temat poznacie w treści posta.
Wybrałam maseczkę Bingo Spa z czystej ciekawości. W zasadzie kończyła mi się ulubiona maseczka z Avon, więc postanowiłam dać jej szansę. Jej zadaniem jest oczyszczanie i nawilżenie cery, a są to dokładnie te czynniki, których oczekuję. Maseczka zamknięta jest w odkręcanym pudełeczku, którego dużą wadą jest brak jakiegokolwiek dodatkowego zabezpieczenia. Produkt pochodzi ze sklepu internetowego, więc mam pewność, że nikt nie maczał w nim palców, ale w sklepie stacjonarnym na pewno bym się na niego nie skusiła.
Zapach jest delikatny, świeży i mocno wyczuwalny, a konsystencja żelowa i bardzo wydajna. Producent zaleca stosować ją na 15 minut, jednak ja ograniczam się do 5, gdyż mam delikatną cerę, która reaguje zaczerwienieniem po dłuższym czasie i w przypadku tej maseczki dokładnie tak się dzieje.
Efekt jaki dostrzegam po zastosowaniu maseczki algowej to przede wszystkim delikatność, wygładzenie cery oraz jej zdecydowane odświeżenie.
Niestety jeśli chodzi o oczyszczanie to efekt u mnie był zupełnie odwrotny, twarz okryła się milionem czarnych wągrów, szczególnie na nosie i jego okolicach.
Podsumowując jest to średni produkty, który powoduje u mnie powstawanie wągrów oraz po 5 minutach na twarzy pieczenie. Niestety muszę stwierdzić, że nie przypadł mi on do gustu i nie będę go używać. Sprawdzi się on zdecydowanie lepiej dla cery niemającej problemem z "zapychaniem".
Lubię kosmetyki z BingoSpa i bardzo możliwe że kiedyś skusiłabym się na tą maseczkę. Dzięki Tobie na pewno nie popełnię tego błędu.. Skoro po niej powstają wągry to już mówię jej NIE.
OdpowiedzUsuńw takim razie produkt ten nie jest dla mnie, mi też na pewno by wyskoczyło mnóstwo wągrów i niedoskonałości.. ;/
OdpowiedzUsuńoj nie dla mnie, będę ją omijać :)
OdpowiedzUsuńja z BingoSpa polecam maskę błotną, po niej nie mialam żadnych ekscesów :-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że powoduje powstawanie wągrów ;/
OdpowiedzUsuńJa miałam błotną i była ok,za to drożdżowa powodowała bomble na twarzy.
OdpowiedzUsuńTeraz boję się tych masek,ale wiele innych produktów Bingo Spa lubię:-)
Jeśli chodzi ogólnie o firmę to maski do włosów i część produktów do ciała jest ok, ale część pozostawia wiele do życzenia.
UsuńMiałam ją i jak mam być szczera to ta maska nic nie dawała. Takie połączenie nawilżania i oczyszczania jest bezsensowne, bo albo oczyszczamy albo nawilżamy ;/
OdpowiedzUsuńByć może coś w tym jest. Niestety nie będę jej więcej używać bo nie uśmiecha mi się oczyszczać twarzy przez tydzień po 5 minutach zastosowania...
UsuńO to szkoda ze się nie sprawdziła :-(
OdpowiedzUsuńMiałam ją i niestety się nie sprawdziła :((
OdpowiedzUsuńWięc nie jestem sama, a zamówiłam ją pod wpływem pozytywnych opinii na 2-3 blogach...
Usuńnie lubię takich rzeczy... ciągle walczę z wągrami.. więc podziękuję..
OdpowiedzUsuńNie jestem przekonana do maseczek algowych...
OdpowiedzUsuńMiałam nieprzyjemne doświadczenia po 100% naturalnych algach zielonych więc skusiłam się na ten chemiczny wyrób, ale jednak nic z tego. Obydwie podrażniają, a ta dodatkowo zapycha.
UsuńNie miałam nic Bingospa, ale koleżanka, która skorzystała z ich słynnej wielkiej promocji, zaopatrzyła się w przeróżne zestawy tańszych i droższych ich kosmetyków. Zauważyła, że tańsze serie są co najwyżej średnie, natomiast te droższe kosmetyki np. jakieś serum kolagenowe, które kosztuje ok. 100 zł, są naprawdę świetne. :)
OdpowiedzUsuńCiekawią mnie maski tej firmy, aczkolwiek kilka ich produktów nie zrobiła u mnie szału.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o maski do włosów to polecam tylko tę z 40 aktywnymi składnikami. Świetnie pachnie, a przede wszystkim po chwili na włosach pięknie je wygładza. Pisałam o niej na blogu. Myślałam, że i inne maski będą równie dobre i skusiłam się na opcjęz algami i shea, ale jest totalną klapą.
UsuńMam maseczkę z Bingo Spa drożdżową i też mi nie podpasowała...
OdpowiedzUsuńZrobię chyba zakup jakiś maseczek w saszetkach, może znajdę coś ciekawego, a jeśli nie to chyba czas wziąć się za produkty apteczne.
Usuńale piękne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńPracuje nad nimi i kombinuje z moim aparatem o którym nie mam kompletnie żadnej wiedzy :P
UsuńU mnie ta maska też wywoływała pieczenie
OdpowiedzUsuńuuuu, myślałam, że znajdę ciekawy produkt, a widzę, że to kolejny bubel :( Mam cerę skłonną do zapychania, więc na pewno po niego nie sięgnę. Dzięki za informację. :*
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie jeśli chcesz. :)
http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
Skoro zapycha, to nie jest to maseka dla mnie.
OdpowiedzUsuń