Od pewnego czasu przestałam magazynować kosmetyki i moja szafka, w której je przechowuję nie wygląda już jak przepakowana hurtownia. Powoli zużywam zapasy i nie kupuję nic nad wymiar. Po nowy produkt sięgam w momencie gdy poprzedni zupełnie nie sprostał moim oczekiwaniom lub gdy najzwyczajniej w świecie skończył mi się.
Po lewej produkty, które osiągnęły denko, a po nowości.
Na pierwszy rzut moje ulubione żele, bardzo wydajne, gęste i ładnie pachnące i wygładzające skórę po goleniu. Następnym razem wypróbuję pianki z tej serii. Koszt ok. 6 zł.
Baza pod cienie z Hean jest bardzo dobrym produktem, lecz o bardzo dużej pojemności w związku z czym jej termin ważności skończył mi się w czerwcu. Mniejsza połowa ląduje w koszu, a na jej miejsce wskakuje baza do powiek i na usta z iGruszki. Zobaczymy jak się sprawdzi.
Ulubiony tusz do rzęs z Wibo, którego w najbliższym czasie nie zamienię. Używałam i drogich i tanich i wszystkie niemiłosiernie osypywały mi się już po godzinie co było bardzo uciążliwe. Ten nie dość, że świetnie pogrubia - a tego oczekuję od tuszu najbardziej- to idealnie trzyma się na rzęsach bez osypywania. Kosztował niecałe 10 zł.
Kremy do depilacji, które używam do bikini. Rzaden z nich nie zadziała po 5 minutach, ewentualnie po 20. Po Eveline swędzą mnie depilowane okolice, o Bielendzie jeszcze nie mam zdania. Obydwa kosztują w granicach 7 zł.
Następne produkty to maski do włosów, obydwie bardzo lubię, z jedna różnicą. Maskę Biovax stosuję zgodnie z przeznaczeniem, trzymając ją na głowie nawet do 40 minut, natomiast bardziej chemiczną, znaną każdej bloggerce maskę mleczną z Kallosa stosuję jako odżywkę na 2-3 minuty. Stosuję ją po każdym myciu głowy. Koszt w zależności od miejsca zakupu 10-15 zł za litr.
I na koniec moje małe odkrycie. Zazwyczaj do depilacji twarzy, w tym wąsika stosowałam tradycyjnych pasków z woskiem. Natomiast zdecydowałam się na podróbkę słynnego urządzenia o nazwie Epistic ( na aukcji również tak się nazywał), które kosztowało mnie 3,50 zł i odmieniło moją depilację. Koniec z wydawaniem pieniędzy na plastry i koniec z nienaturalnym pozbywaniem się meszku.
To na tyle nowości u mnie.
Mam nadzieję, że podoba Wam się takie tło zamiast białego.
Białe, tak tradycyjne, chyba mi się znudziło :)
Tego zielonego tuszu jeszcze nie miałam ale uwielbiam żółty :)
OdpowiedzUsuńO też lubię ten zielony tusz Wibo, mam ten żel z Isany i bardzo fajnie się sprawdza.
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego urządzenia.;)
OdpowiedzUsuńmaskę Kallosa mam i lubię, natomiast o piance Issany czytałam i słyszałam dużo dobrego, a za każdym razem nie mogę zdecydować się na wrzucenie jej do koszyka :)
OdpowiedzUsuńnapisz coś więcej o Epistic, bardzo mnie to zaciekawiło, używam tez takie plastry z woskami
OdpowiedzUsuńDołączam się do prośny:) Pierwszy raz widzę to cudo i bardzo mnie ciekawi, jak to działa:)
UsuńPojawi się za jakiś czas :)
Usuńfajne sa żele Isany;)
OdpowiedzUsuńzaciekawiło mnie to urządzenie Epistic .. ciekawa jestem na jakiej zasadzie to działa ;)
OdpowiedzUsuńZ Isany miałam piankę o tym samym zapachu i byłam bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńMiałam tusz i piankę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam: pieknekosmetyki.blogspot.com
Też trzymam się akcji "opróżnij magiczne pudełko z zapasami" ;) I nieźle mi to idzie :) Baza z Hean jest bardzo dobra, ale fakt- pojemność ogromna. Tusz z Wibo za bardzo się osypuje u mnie, więc więcej go nie kupię. A ta magiczna machina do depilacji? Widziałam ją już kiedyś, ale jakoś nie odważyłam się kupić ;) Polecasz? :D
OdpowiedzUsuńTusz Wibo b.fajny :) zużyłam chyba 3-4 opakowania
OdpowiedzUsuń