piątek, 2 maja 2014

Piątka ulubieńców kwietnia + info o reaktywacji bloga! :)

Jako, że kwiecień już za nami w ramach powrotu do blogowania przedstawiam Wam piątkę ulubionych i najczęściej używanych kosmetyków w minionym miesiącu. Nie są to ideały, ale przy codziennym użytkowaniu sprawdzają się i dlatego też zostały dziś wyróżnione.




Do kwietniowych ulubieńców zakwalifikowałam:

  • peeling go twarzy z avonowskiej, najbardziej ulubionej przeze mnie serii Planet Spa. Drobinki peelingu zawieszone są w kremowej, dość gęstej formule, i co najważniejsze nie są mocne dlatego też raz na jakiś czas sięgam po niego ponieważ nie podrażnia mojej naczyniowej i wrażliwej cery. Mam z tej serii maseczko do twarzy, którą równie bardzo lubię.
  • kolejny produkt avonowski to zapach, który jest ze mną od dłuższego czasu. Używam go okresowo, odstawiam i ponownie do niego wracam ciesząc się jego aromatem. Jest to City Rush, zapach trudny do opisania, mający w sobie to coś. Długo utrzymuje się na ubraniach czy skórze. Należy do tych "cięższych" ale nie słodkich, więc na pewno gdy przyjdą cieplejsze dni ponownie pójdzie w odstawkę, niemniej jednak bardzo go lubię. 
  • kremik z SPF 50 firmy  Dermedic z serii SUNbrella jest ze mną już trzeci rok. Bardzo lubię ten filtr i używam go przez okrągły rok. Tym razem posiadam do cery z problemami naczyniowymi. Szybko się wchłania, nie bieli twarzy. Bezpośrednio po jego aplikacji nakładam podkład, który idealnie się rozprowadza (nie ma mowy o żadnym ważeniu się czy rolowaniu). Póki co jedyny filtr, który spełnia moje oczekiwania. 
  • wodoodporny eyeliner w pędzelku z firmy Wibo, kupiony jakiś czas temu na wypróbowanie. Posiada dobre opinie więc postanowiłam się skusić, sam produkt jest bardzo dobry. Ma głęboki, czarny kolor i nie odbija się na mojej (opadającej) powiece jak to się dzieje przy niektórych tego typu produktach. Jedyny jego minus to pędzelek, który jest giętki i często odstają od niego pojedyncze włoski, które utrudniają sprawną aplikację.
  • podkład, który każda blogerka już zna, czyli Skin Balance z Pierre Rene. Pokład lubiany przeze mnie od ok. pół roku. Jest to moje drugie opakowanie i póki co nie zamienię za żaden inny. Przy nim w odstawkę poszedł Max Factor czy Revlon. Jego walory to przede wszystkim jaśniutki kolor, krycie i trwałość.


Na koniec chcę Was poinformować, że wracam do blogowania. 
Mam nowy sprzęt, zmieniłam wygląd bloga i mam nadzieję, że podoba się Wam! :)

6 komentarzy:

  1. Cieszę się że wracasz. :)
    Peeling Avon może kiedyś wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też się cieszę, niestety to powody "natury wyższej". :)

      Usuń
  2. Super że już z nami jesteś ; ) Fajne produkty, jestem ciekawa czy sprawdził by sie u mnie peeling, bo niekiedy dostawałam wysypki ; ( Zapraszam : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ Obserwuję ♥ Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Również bardzo lubię ten peeling. Zresztą maseczka jest równie dobra :) Poza tym marzy mi się City Rush, ale mam na razie zbyt dużo zapachów...

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiłaś mnie tym peelingiem z Avonu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za niedługo postaram się wrzucić o nim post :)

      Usuń

Dziękuję za każdy pozostawiony komentarz!