Pokazywanie postów oznaczonych etykietą STREFA BEAUTY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą STREFA BEAUTY. Pokaż wszystkie posty
środa, 20 kwietnia 2016
środa, 6 kwietnia 2016
środa, 30 marca 2016
sobota, 26 marca 2016
MOJE PAZNOKCIE PO HYBRYDACH
Jakiś czas temu postanowiłam, że wypróbuję domowe wykonywanie hybryd. Wydawały się dla mnie idealnym rozwiązaniem, ponieważ teoretycznie metoda ta zapewnia nieskazitelny efekt przez dwa tygodnie. Z racji tego, że lubię mieć zadbane paznokcie, a przy mojej pracy i stylu życia szybko się one niszczą chciałam więc skorzystać z zalet paznokci hybrydowych jakim jest wygodna i schludny wygląd. Skusiłam się na zestaw, wypróbowałam również inne tańsze hybrydy, ale niestety. Lakier ten pomimo dziesiątków prób nie chce utrzymywać się na moim paznokciach. Już po dwóch dniach potrafił odprysnąć albo zejść niczym gumowa warstwa peel off.
Szukałam przyczyn tej nietrwałości. Próbowałam już wszystkiego, aby utrzymał się choć przez tydzień ale najwyraźniej nie jest to opcja dla mnie. Stałam się jedynie mistrzynią w ściąganiu hybryd, bo czyniłam to częściej niż raz w tygodniu i poświęcałam niemało czasu na kontynuowanie wyzwania.
Po wydatkowaniu niemałej sumy pieniędzy na akcesoria i kosmetyki niezbędne do wykonania tego manicure po prostu sobie odpuściłam i zatęskniłam za krótkimi, pomalowanymi choćby samą odżywką paznokciami.
Kondycja moich paznokci jest średnia - biorąc pod uwagę ilekroć razy były traktowane acetonem, odtłuszczaczem, pilnikiem i lampą UV. Niektóre paznokcie są niemal bez skazy, a na innych pojawiły się widoczne i nieestetycznie zadziory na płytce, które wywołane są prawdopodobnie ściąganiem hybryd - choć czyniłam to jednakowo i delikatnie różnica w ich stanie jest zdecydowanie widoczna. Mimo wszystko są dość twarde i dużo im do regeneracji nie potrzeba. Reasumując:
- na niektórych paznokciach powstały nieestetyczne zadziory,
- paznokcie zaczęły rozdwajać się na końcówkach,
- skórki i ogólnie dłonie zostały wysuszone przez aceton i lampę UV.
Plan działania na najbliższych kilkanaście dni? Spiłuje je na krótko, tak aby nadać im estetyczny wygląd, pomaluję odżywką i dam im po prostu odpocząć. Sama też odetchnę od paranoi paznokciowej.
Nie jestem przeciwniczką hybryd i poniekąd zazdroszczę dziewczyną, które samodzielnie wykonują je w domu i cieszą się nimi przez dwa tygodnie. Ale po mojej przeprawie z nieefektownym manicure zraziłam się do tego totalnie i nieszybko zdecyduję się podjąć kolejne podejście.
Poniżej zdjęcie paznokci tuż po ściągnięciu hybryd acetonem i umyciu dłoni.
Moje paznokcie z hybrydą możecie zobaczyć m.in. na tym zdjęciu .
wtorek, 15 marca 2016
ULUBIONE KOSMETYKI W LUTYM
Luty minął bardzo szybko, niósł ze sobą wiele ciężkich i bolesnych chwil o których staram się nie myśleć, a tym samym przechwyciłam z niego tyle pozytywnych wydarzeń i emocji ile tylko zdołałam. Wraz z końcem miesiąca czas na małych ulubieńców kosmetycznych. Jak zwykle będzie to mała gromadka która w lutym grała ze mną w jednej drużynie - jakkolwiek to brzmi.
Pierwszy kosmetyk, który w tym miesiącu był niczym słońce po burzy to lakier Semilac numer 121. Postanowiłam ułatwić sobie życie i zamiast tradycyjnych lakierów sięgnąć po hybrydy. Skusiłam się na te zachwalane marki Bling. Niestety okazały się tragedią. Pękały, odpryskiwały, schodziły po kilku godzinach - dramat. Próbowałam kilkakrotnie, wyszukałam błędów w aplikacji, w złej bazie czy źle działającej lampie. Jednak wina tkwiła w lakierach. Gdy postanowiłam sprawdzić jak działają te powszechnie znane w hybrydowym świecie jakież było moje pozytywne zdziwienie. Więcej o tym na pewno napiszę w kolejnych postach.
EDIT DLA UWAŻNYCH CZYTELNICZEK ! :)
Million Dollars Lips od Wibo to matowa pomadka w formie błyszczyka, której głównym zadaniem ma być długotrwałość. Wypatrzyłam ją u mojej mamy i co nie dziwne to właśnie jej ją podkradłam. Spodobała mi się od pierwszego użycia. Ma delikatną, hmm taką gładką formułę satynową (?) formułę. Nie jest ona mocno gęsta i tłusta ale jest na tyle odpowiednia, że świetnie zastyga na ustach, nie tworząc znanej chyba wszystkim skorupki, dodatkowo nie wysusza ust i co ważne długo się na nich utrzymuję, znikając stopniowo w bardzo naturalny sposób. Duży plus za to, że nie podkreśla suchych skórek i pięknie powiększa moje usta (przez jakiś czas miałam na instagramie selfie z nią w roli głównej). Mój kolor to numer 1.
Million Dollars Lips od Wibo to matowa pomadka w formie błyszczyka, której głównym zadaniem ma być długotrwałość. Wypatrzyłam ją u mojej mamy i co nie dziwne to właśnie jej ją podkradłam. Spodobała mi się od pierwszego użycia. Ma delikatną, hmm taką gładką formułę satynową (?) formułę. Nie jest ona mocno gęsta i tłusta ale jest na tyle odpowiednia, że świetnie zastyga na ustach, nie tworząc znanej chyba wszystkim skorupki, dodatkowo nie wysusza ust i co ważne długo się na nich utrzymuję, znikając stopniowo w bardzo naturalny sposób. Duży plus za to, że nie podkreśla suchych skórek i pięknie powiększa moje usta (przez jakiś czas miałam na instagramie selfie z nią w roli głównej). Mój kolor to numer 1.
Ostatnim dobrym kosmetykiem jest korektor z Catrice. Cudem udało mi się go zdobyć już jakiś czas temu. Jest stosunkowo dobrze kryjący (ale nie jest to mega kryjący kamuflaż jak to wiele dziewczyn sądzi chyba, że budujemy krycie warstwami). Mimo wszystko dobrze sprawdza się w codziennym makijażu, dopasowuje się do cery i jest dobry dla bladziocha. Chciałam upolować go na promocji w Hebe w ramach 1+1 gr ale niestety wszystkie były już rozkupione.
środa, 9 marca 2016
ESSENCE ALL ABOUT NUDES
W ostatnim poście z nowościami kosmetycznymi pokazywałam paletkę neutralnych cieni z Essence. Padł wówczas komentarz, którego autorka była ciekawa pigmentacji, więc oto jestem i piszę dla was kilka słów na temat tej paletki, którą miałam okazję już przetestować na kilka sposobów.
Kiedyś miałam mnóstwo cieni, począwszy od tych pojedynczych skończywszy na wielkich otwieranych paletach, których w rezultacie nie używałam. Postanowiłam skusić się na coś niedużego w kolorystyce, którą lubię najbardziej i w której dobrze się czuję, a przede wszystkim takiej którą będę użytkować i paleta nie zalegnie na dnie toaletki.
Essence oferuje kilka wariantów kolorystycznych np. cienie wpadające w róż. Ja wybrałam dla siebie paletę o numerze 02 nudes, w neutralnych brązach. Skusiłam się na nią, ponieważ za jakiś czas wybieram się na wesele i chciałam poeksperymentować z makijażem. Spodobało mi się to do tego stopnia, że użytkuję ją praktycznie codziennie. Morał z tego taki, że z tej kombinacji cieni możemy wyczarować coś delikatnego jak i mocniejszego na większe wyjście, wzmacniając efekt eyelinerem i mocno wytuszowanymi rzęsami efekt jest całkiem przyzwoity.
Paletka jest plastikowa, zawiera cienie matowe, satynowe i jeden zawierający rozświetlający brokat. Jeśli chodzi o napigmentowanie, którego byłyście ciekawe to jak na taką cenę pigmentacja wypada bardzo dobrze. Co dla mnie - makijażowego lalika - intensywność można stopniować. Zazwyczaj nakładam niewielką ilość, która wypada półtransparentnie. Dzięki temu przyciemniam oko bez możliwości zrobienia sobie "ciemnej, trudnej do roztarcia plany". Formuła cieni jest również bardzo przyjemna. Nie są one tak suche, jak maty z Inglota, które posiadam. Bardzo lekko i łatwo się rozcierają, a tym samym nie zauważyłam aby się osypywały.
Paletkę kupiłam w duecie z wybraną przeze mnie maskarą za 17,99 zł w Drogerii Hebe, korzystając z promocji 1+1 za grosz.
poniedziałek, 7 marca 2016
NOWOŚCI W KOSMETYCZCE
Dawno nie było u mnie postu z nowościami, więc postanowiłam nadrobić zaległości. Nie będę powracała do tego co kupiłam jak jakiś czas temu lecz skupię się na ostatnich nowościach. Jak za starych dobrych czasów pochwalę się tym, co u mnie nowe i nieznane. Tradycyjnie pokończyło mi się wszystko na raz więc uzupełniłam braki, a dodatkowo jako nagrodę fundnęłam sobie zestaw do tworzenia hybryd. Niestety one szybko mi odpadają i jestem na etapie dochodzenia do wprawy, ale o tym innym razem.
Nowością w kosmetyczce jest:
- paletka cieni w neutralnych kolorkach pochodzi z Essence z serii All about nudes o numerze 02 nudes (cena: 17,99 zł w Hebe)
- tusz do rzęs zawsze się przyda więc skorzystałam z promocji. Maskara pochodzi z Essence z serii I love extreme (cena: 0,01 zł -promocja na markę Essence 1+1 za grosz w Hebe)
- lakiery hybrydowe Semilac w pięknych kolorkach 121 i 141 (cena: 29 zł w stacjonarnej hurtowni kosmetycznej)
- 2w1 czyli baza i top do wykonywania hybryd z Semilac (cena: 29 w stacjonarnej hurtowni kosmetycznej )
- lakier hybrydowy Bling w kolorze czarnum o numerze 89, kupiony na próbę i z czystej ciekawości nad jakością. Wiele dziewczyn brało po kilkanaście sztuk. (cena: 15 zł na bazarku)
- upiększający olejek do twarzy i szyi od marki Evree z serii Magic Rose (cena: 29,99 zł w Rossmannie)
- ulubiona, oczyszczająca maseczka do twarzy z Avon (cena: 9,99 zł)
Moje hybrydy szybko bo już po 2-3 dniach odklejają się na bokach paznokci- macie na o jakieś rady?
czwartek, 3 marca 2016
PILNIK SCHOLL Z ALIEXPRESS
Nigdy nie przywiązywałam uwagi do pielęgnacji pięt, ponieważ najzwyczajniej w świecie nie miałam z nimi problemu. Od czasu do czasu w ramach relaksu skusiłam się na aplikację kremu na noc. Jednak odkąd spędzam dużo więcej czasu na nogach, odczuwam potrzebę zredukowania ilości martwego naskórka. Typowe pilniki szybko się zużywają, a pumeksy jakby nie działają. Postanowiłam skusić się na School Velvet Smooth.
Mój zestaw wraz z dwoma dodatkowymi końcówkami zakupiłam na aliexpress.com płacąc niecałe 25 zł. Zamówiłam go na jednej z popularniejszych aukcji i czekałam na przesyłkę ponad dwa tygodnie. Dodatkowy wkład finansowy jaki musiałam ponieść to kupno czterech standardowych baterii.
Mój zestaw składał się z:
- pilnika z zamocowaną już głowicą,
- nakładki ochronnej, która zabezpiecza głowice podczas nieużywania sprzętu,
- zestaw dwóch wymiennych głowic
Zdaję sobie sprawę z tego, że jest to zapewne podróbka, ponieważ oglądałam produkt i zauważyłam, że na rączce pilnika nie ma logo "Scholl" tak jak jest to w najnowszym egzemplarzu oryginalnego pilnika Scholl - chyba, że pilnik w pierwotnej wersji nie posiadał logo, dajcie znać jeśli wiecie coś na ten temat. Poza tym nie widzę różnić ani w samym pilniku, ani w jego opakowaniach.
Wspomnę jeszcze, że w Polsce, np. w sieci drogerii Rossmann sam pilnik kosztuje grubo powyżej 100 zł, a dwie głowice wymienne ok. 40 zł, więc warto było zaryzykować.
Piszę że było warto, ponieważ produkt spełnia moje oczekiwania. Świetnie radzi sobie z martwym naskórkiem na stopach w błyskawiczny i skuteczny sposób. Jak działa? Przykładamy włączony pilnik do skóry stopy i głowica sama odwala za nas robotę. Sądziłam, że trzeba będzie uważać aby nie spowodować podrażnień, jednak mimo wszystko głowice są delikatne, a sam proces usuwania naskórka trwa u mnie jakieś 10 minut.
Dodam, że sprzęt nie zacina się, nie psuje i nie wymaga ode mnie zbyt wiele uwagi. Jego wymienne głowice starczają mi na długo (ciągle używam tę pierwszą). Także za tę cenę polecam wypróbować. Jeśli coś zacznie szwankować pojawi się EDIT ;)
Dodam, że sprzęt nie zacina się, nie psuje i nie wymaga ode mnie zbyt wiele uwagi. Jego wymienne głowice starczają mi na długo (ciągle używam tę pierwszą). Także za tę cenę polecam wypróbować. Jeśli coś zacznie szwankować pojawi się EDIT ;)
poniedziałek, 29 lutego 2016
ODŻYWKOWA NOWOŚĆ Z NIVEA
Moją ulubioną drogeryjną firmą, która oferuje odżywki do włosów jest Nivea. Zazwyczaj w pielęgnacji moim włosów sięgam po maski, lecz od czasu do czasu skuszę się na coś nowego. Tym razem pakując się do szpitala stwierdziłam, że to nieduże opakowanie sprawdzi się idealnie. Zauważyłam ten produkt jest w cenie promocyjnej w Rossmannie, a dodatkowo oznaczony był jako nowość, także uległam i wybrałam dla siebie wersję Repair & Targeted Care z Systemem Inteligentnej Odbudowy, skierowaną do włosów suchych i łamliwych.
Informacje od producenta: "Odżywka NIVEA® Repair & Targeted Care z Systemem Inteligentnej Odbudowy – zawiera płynną keratynę oraz pielęgnujący pantenol, które chronią i regenerują włosy:
- Pielęgnuje wykrywając zniszczone fragmenty włosów i odbudowuje je dokładnie tam, gdzie potrzeba.
- Wzmacnia włosy poprzez odbudowę ich wnętrza.
- Chroni włosy przed uszkodzeniami i zapobiega ich łamaniu."
Dla mnie jest to kolejna świetnie działająca odżywka. Mimo niedużej pojemności jest bardzo wydajna. Ma gęstą, wręcz "maskową" konsystencję, którą świetnie wmasowuje się we włosy. Wystarczą dosłownie 1-2 minuty aby dała pożądany efekt wygładzenia i zdecydowanie ułatwiła rozczesywanie. Dodatkowym jej atutem jest fakt, że pozostawia na włosach zapach, który utrzymuje się długo. Zauważyłam, że im dłużej trzymam ją na włosach, tym intensywniej one pachną.
Lubię tego typu produkty ponieważ, jeśli pozwolę włosom wyschnąć w sposób naturalny nie muszę ich prostować - działa wygładzająco. Włosy są pachnące, gładkie i lśniące, tak jak lubię.
Dla zainteresowanych wklejam skład: Aqua, Stearyl Alcohol, Cetyl Alcohol, Stearamidopropyl Dimethylamine, Dimethicone, Panthenol, Hydrolyzed Keratin, Lanolin Alcohol (Eucerit®), Macadamia Ternifolia Seed Oil, Oryzanol, Silicone Quaternium-18, Guar Hydroxypropyltrimonium Chloride, Trideceth-6, Trideceth-12, C12-15 Pareth-3, Coco-Betaine, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Chloride, Lactic Acid, Citric Acid, Potassium Sorbate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Geraniol, Benzyl Alcohol, Alpha-Isomethyl Ionone, Parfum.
Subskrybuj:
Posty (Atom)