piątek, 12 lipca 2013

Flos Lek, Pomadka ochronna z masłem kakaowym bezzapachowa

Gdy napisałam posta o moich zakupach Rossmannowych, w momencie gdy była promocja a-40% dużo osób zainteresowało się tą oto pomadką. Sama kupiłam ją w ciemno, nie znając żadnych opinii na jej temat. Nie pamiętam dokładnie jaka była jej cena, ale standardowo kosztuje ok. 5-6 zł.


Kilka słów o produkcie:


Pomadka o działaniu nawilżającym, natłuszczającym i ochronnym. Ma właściwości pielęgnujące i przeciwalergiczne. Daje się bardzo dobrze rozprowadzić cienką warstwą na ustach. Nie powoduje uczucia nadmiernej tłustości.
Masło kakaowe - otrzymane z nasion rośliny Theobroma cacao jest źródłem niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych o oddziaływaniu pielęgnującym skórę. 

Witamina A oraz naturalne woski wzmacniają barierę lipidową naskórka chroniąc go przed wyschnięciem i pierzchnięciem. 

Witamina E to naturalny filtr ochronny skutecznie zabezpiecza usta przed szkodliwym działaniem czynników atmosferycznych. 


Regularnie stosowana wyraźnie poprawia wygląd ust. Skóra staje się gładka, odpowiednio nawilżona, mniej skłonna do pierzchnięcia. Pomada daje się bardzo dobrze rozprowadzić na ustach, nie powodując nieprzyjemnego uczucia nadmiernej tłustości.


Skład:




Na wstępie powiem, że bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Zawsze używałam carmexu lub pomadek Nivea, ale ta znacznie z nimi wygrywa jeśli chodzi o codzienne stosowanie. Jej konsystencja na ustach jest bardzo lekka, usta błyskawicznie stają się aksamitne i mięciutkie. Nadaje im leciutki połysk  który kojarzy mi się z mokrymi po oblizaniu ustami- jest to bardzo delikatny i zdrowy pobłysk- dokładnie taki jak na opakowaniu.  Na początku używania (pierwsze 2-4 razy) sunąc ją po ustach wyczuwałam jakby "szorstkie grudki", które później znikły. W tym momencie jestem z niej bardzo zadowolona.  Produkt jest tani i dość wydajny. Stosuję go szczególnie rano przed wykonaniem makijażu, a także na noc. Duży plus za kartonowe opakowanie, na którym znajdują się dokładne opisy produktu wraz z jego składem. Jedyne zastrzeżenie mam do opakowania plastikowego, ponieważ wygląda tak "prosto". Ale to nie przeszkadza w użytkowaniu.




środa, 10 lipca 2013

Podwójny warkocz.

Wiele razy oglądając różne wariacje na temat warkoczy spotkałam się z czymś takim ale nigdy nie wiedziałam jak to wykonać, ale jakiś czas temu wpadłam na pomysł, że przecież równie dobrze można złączyć ze sobą dwa warkocze, i takim oto sposobem powstało takie oto upięcie:



Jak go wykonać:
1. Zwiąż zgodnie z preferencjami ( może być niechlujnie, luźno, na środku, lub bardziej z boku) kucyk.
2. Podziel włosy z kucyka na dwie równe części.
3. Z każdej części zapleć tradycyjnego warkocza i zwiąż obydwa osobnymi gumkami.
4. Następnie porozciągaj warkocza na boki (poluzuj), tak aby nadać mu większej objętości.
5. Zwiąż warkocze jedną gumką, a pozostałe usuń.
6. Od wewnętrznej strony warkocza wepnij w poziomie 2-3 wsuwki (super jeśli masz ich krótszą wersję).

Gotowe! :)

Oczywiście w zależności od długości i przede wszystkim gęstości włosów, można robić różne wariacje tego upięcia. Upięcie na włosach nie wymagało ode mnie dużo zaangażowania, ponieważ było robione "na szybko" przed pracą. Gdybym miała więcej czasu na pewno wsuwki wpięłabym tak, aby były zupełnie niewidoczne. Choć na "żywo" wmieszały się we włosy i nie były bez przyglądania się widoczne.
Nie wymaga poprawek, mi tak spięte włosy trzymają się całe 8 godzin w pracy.
Osobiście gdy mam je na sobie wiele osób zwraca na to uwagę i nie często spotykam kogoś, kto wie, że to spięte razem dwa warkocze.


poniedziałek, 1 lipca 2013

Poparzenia słoneczne - typowy specyfik czy mocne nawilżenie?



Dołącz do mnie na bloglovin DOŁĄCZ



Chyba nie ma osoby, która nie doznałaby poparzenia spowodowanego promieniami słonecznymi. Ja, jako posiadaczka jasnej karnacji obowiązkowo, w każde lato "muszę" tego doświadczyć. Pomimo tego, że do twarzy używam praktycznie na okrągło filtra z SPF 50, to na resztę ciała jakoś nie przywiązuję uwagi, a dobrze wiem, ze powinnam. Każde poparzenie słoneczne jest niebezpieczne dla zdrowia, a przede wszystkim dla skóry.


Zawsze zastanawiałam się co po takim incydencie jest lepsze dla mojej skóry. Czy typowy produkt do pielęgnacji skóry po kąpielach słonecznych, a w skrajnych przypadkach  po poparzeniach ( np. Panthenol), czy dobrze nawilżający balsam/ masło do ciała.
Dla mnie zwykłe balsamy po opalaniu nie wyróżniają się niczym szczególnym. Cenię jedynie te, które mają zwiększoną dawkę pantenolu, który koi podrażnienia lub te o właściwościach chłodzących.

Obecnie na stanie mam kilka takich specyfików, ale najbardziej lubię dwa z nich, oto one:


O ile przy naprawdę mocnych zaczerwienieniach skóry zdecydowanie sięgam po koncentrat balsamu nawilżającego skórę z serii Dermedic HydraIn3 Hialuro, to po zwykłej kąpieli słonecznej wolę balsam typowy po tym procesie- obecnie najczęściej sięgam po Bielendę z serii Bikini. Jest lekki, szybko się wchłania i jakoś tam lepiej się wówczas sprawuje niż cięższy i bardziej treściwy  i mocno nawilżający balsam.
Konsystencje są różne. Bielenda - rzadka i lekka, a Dermedic zbita, gęsta i treściwsza.


Dermedic używam nie tylko po kąpielach słonecznych, ale też wtedy, gdy czuje, że skóra potrzebuje nawilżenia. Po jego zastosowaniu na noc, jeszcze rano czuję, że jest zadbana i odpowiednio nawilżona. Jest to jeden z lepszych balsamów nawilżających, które miałam okazję stosować. A po dniu na słońcu znacznie bardziej cenię sobie nawilżenie niż chłodzenie. Dlatego też sądzę, że balsamy "po opalaniu" nie są produktami niezbędnymi.

Na koniec dla zainteresowanych wrzucam składy obu produktów:
Dermedic, HydraIn3 , koncentrat balsamu nawadniający skórę przeznaczony dla skóry suchej, bardzo suchej i odwodnionej.

Bielenda, Bikini, nawilżający balsam po opalaniu z 10% Aloesem i D-Panthenolem i kwasem hialuronowym.