Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GINEKOLOGIA. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą GINEKOLOGIA. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 21 marca 2016

KURACJA ESMYA - MIĘŚNIAKI MACICY

Długo zastanawiałam się nad publikacją tego posta. Wisi on w moich wersjach roboczych już ponad rok, ale ostatecznie stwierdziłam, że być może komuś pomogą te informację. Zacznę od początku i pokrótce opowiem moją historię.

Pomimo młodego wieku (23 lat) otrzymałam diagnozę mięśniaków, które oczywiście stworzone są do usunięcia operacyjnego (oprócz tego od tamtej pory zmagam się z nieuleczalną chorobą jaką jest endometrioza ale o tym w innym poście). W tym wpisie chciałabym skupić się na moich doświadczeniach i zmaganiach z mięśniakami macicy. Proszę pamiętajcie o tym, że piszę to wszystko z punktu widzenia pacjenta - nie jestem fachowcem w tej dziedzinie.

Z racji mojego młodego wieku chwytałam się każdej opcji, która odsunęłaby mnie od operacji. Lekarze stwierdzili jednoznacznie, aby wypróbować kurację tabletkami Esmya. Zaczęłam szukać jakichkolwiek informacji i jak się okazało lek jest stosunkowo nowy na rynku, nierefundowany, a dodatkowo bardzo ciężko znaleźć historię kobiet, które deklarują jakiekolwiek efekty. Dlatego też postanowiłam dzielić się z Wami moimi efektami, których w zasadzie nie było.


Moim wyznacznikiem była trzy miesięczna kuracja. W zakątkach Internetu znalazłam informację o tym iż wielu uczonych twierdzi, że jej przedłużenie do sześciu miesięcy może spowodować zmniejszenie mięśniaków macicy nawet do 75% i odroczyć do 5 lat operację, co w moim młodym wieku jest dużym walorem.

Po głębokim zastanowieniu zdecydowałam się na tę kosztowną kurację. Kosztowną, ponieważ jedno opakowanie 28 tabletek kosztuje średnio 600 do 1000 złotych + prywatne wizyty lekarskie co miesiąc. 


Pierwsze dni kuracji

Kurację zaczęłam zgodnie z zaleceniami lekarza prowadzącego oraz ulotki - w pierwszy dzień otrzymanej miesiączki. Każdego dnia sięgam po tabletkę w godzinach wieczornych o ok. 21:30, popijając ją niewielką ilością wody.

Pierwsze dni mocno mnie zestresowały, ponieważ zaczął boleć mnie mój woreczek żółciowy, z którym zawsze mam problemy podczas spożywania tłustych rzeczy (które całkowicie wyrzuciłam z menu żywieniowego) oraz podczas stosowania hormonów. Postanowiłam jednak być dobrej myśli, przeczekać to, a dodatkowo popijać raz dziennie napar szałwii, która udrażnia i reguluje poziom żółci. Był to pierwszy skutek uboczny, który zaobserwowałam i z  którym na całe szczęście jakoś sobie poradziłam.

Jeśli chodzi o miesiączkę podczas rozpoczęcia kuracji to zauważyłam, że jest minimalnie mniej intensywna, ale zdecydowanie działanie tabletek spowodowało zniwelowanie w zasadzie do zera bólów jej towarzyszących. Po jej ustąpieniu nie pojawiły się żadne krwawienia.

Następna planowana miesiączka, zgodnie z zapewnieniami nie powinna wystąpić i tak też było u mnie. W okresie czasowym, w którym miała mieć miejsce zauważałam typowe dla niej objawy tzn. ból piersi czy napięcie w dole brzucha. Dodatkowo występowały u mnie silne upławy, rzadkiej lub gęstej bezbarwnej wydzieliny. Po minięciu tego okresu niejako objawy te ustąpiły.

Poza tym w pierwszym okresie w zasadzie nie odczuwam żadnych dolegliwości, często miewam napięcie w dole brzucha, bardzo często chodziłam do toalety bo zbierający mocz powoduje dyskomfort i mam wrażenie że mnie "uciska". Dodatkowo raz, w środku nocy bardzo bolała mnie wyczuwalnie macica i dosłownie czułam pulsowanie mięśniaka. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle ale wiem jedno, że coś się tam dzieje - miałam nadzieję, że tabletki po prostu działają.

Badanie kontrolne w połowie kuracji

Po 1,5 opakowaniu byłam na badaniu kontrolnym. Nie dowiedziałam się nic nowego - mięśniaki macicy nie zmieniły swojej wielkości, a lekarz utwierdził mnie o konieczności pozbycia się ich drogą operacyjną - chyba, że nagle zaczną się zmniejszać, wówczas przedłużę kurację do trzech kolejnych opakowań.


Ostateczny efekt  kuracji Esmya - wady i zalety


ZALETY:
- przygotowanie do operacji (?)
nie wiem na ile one wspomogły operację.
Wiele kobiet przechodzi ją pomyślnie bez stosowania żadnych specyfików

WADY:
- brak jakichkolwiek efektów
- złe samopoczucie
- osłabienie organizmu
- nasilone wypadanie włosów
- bardzo duże koszty

Niestety nie jestem osobą, której te tabletki pomogły. Lekarz stwierdził, że był one dobrym przygotowaniem przed cięciem operacyjnym ponieważ wstrzymały miesiączkę i "podrasowały" wyniki krwi, a dodatkowo powinny zmniejszyć krwawienie podczas wykonywania zabiegu.
Gdybym mogła cofnąć czas nigdy bym się na nie nie zdecydowała. Co najważniejsze nie otrzymałam nawet najmniejszych efektów i coś mi się wydaje, że jest to jedna wielka ściema. Rozmawiałam z kobietą, która również zażywała ten specyfik i niestety nawet nie dotrwała do końca kuracji ponieważ w trakcie jej stan się pogorszył do tego stopnia, że wylądowała na stole operacyjnym.
Z mojego doświadczenia wiem, że organizm bardzo się po nich osłabił i o ile nie przytyłam po ich stosowaniu to czułam ogólne osłabienie, a największym skutkiem ubocznym było wypadanie włosów, które spotęgowało się po przebytej operacji wyłuszcznenia mięśniaków drogą tradycyjną, które miało miejsce tydzień po ukończeniu kuracji.

Mięśniaki to ustrojstwo, które lepiej usunąć, operacja to nie koniec świata i da się po niej żyć - sama przeszłam już dwie i mam się całkiem dobrze. Najważniejsze to pozytywne myślenie ;)

Liczę, że ten wpis komuś się przyda. Jeśli będą jakieś pytania proszę zostawiać je w komentarzu pod wpisem.

wtorek, 23 lutego 2016

CO ZABRAĆ ZE SOBĄ DO SZPITALA NA OPERACJĘ GINEKOLOGICZNĄ?



Osoby, które śledzą mnie na Instagramie @aktualna zapewne wiedzą, że przeszłam operację ginekologiczną. Co gorsza już drugą w ciągu pół roku. W tej chwili jest godzina piąta rano, kolejnego dnia w szpitalu. Nie mogę spać i przewracam się z boku na bok. Kręgosłup od leżenia (i od wkłucia w celu znieczulenia) doskwiera mi bardziej niż rana pooperacyjna. Postanowiłam więc usiąść na skraju szpitalnego łóżka i zerkając na moją szpitalna wyprawkę spisać listę rzeczy, które według mnie ułatwiają funkcjonowanie po operacji i spędzanie czasu w szpitalu. Proponuję zabrać ze sobą: 

  • Zestaw pizam i bielizny na każdy dzień. Najlepiej sprawdzają się koszule, ale jeśli nie jesteś ich zwolennikiem weź takie piżamy, które mają luźna gumkę. To samo tyczy się bielizny. Osobiście zaopatrzyłam się w bawełniane, luźne figi. Ważne jest aby nie uciskać rany. Zestaw uzupełnij jeszcze o klapki pod prysznic i kapcie. Opcjonalnie, jeśli jesteś zmarzluchem spakuj też skarpety i szlafrok.

  • Higiena osobista to podstawa. Tutaj oczywiście niezbędny okazuje się ręcznik i żel pod prysznic. Do mniejszego opakowania, które kupiłam w Rossmannie, przelałam szampon do włosów, a odżywkę kupiłam w mniejszym opakowaniu. Do tego pasta w mini tubce i szczoteczka.

    Nie zapomnij też o wkładkach higienicznych oraz podpaskach (przydadzą się po operacji kiedy to mogą wystąpić plamienia).

    Zapakowałam też: golarkę, szczotkę, gumki do włosów, antyperspirant, balsam do ciała i krem do twarzy.

    Dla większego komfortu wzięłam mokre chusteczki, które sprawdzą się szczególnie w pierwszej i drugiej dobie po operacji, aby po prostu się odświeżyć w chwili, gdy nie czujemy się na siłach, aby brać prysznic.

  • Nigdy nie brałam nic do jedzenia. Nie chciałam w żaden sposób sobie zaszkodzić, więc przestrzegałam dirty szpitalnej. Natomiast koniecznie zrób sobie zapas wody koniecznie w wersji niegazowanej - odpadają nawet te delikatnie mineralizowane. Weź ze sobą egzemplarz małej butelki z dziubkiem, który sprawdzi się tuż po operacji, kiedy jesteś osłabiona i chcesz zmoczyć tylko usta. 

  • Dla ułatwienia sobie sprawy możesz wziąć sztućce i kubek. W moim szpitalu oferowali posiłki, ale był problem z tymi akcesoriami. Dodatkowo mając do dyspozycji własny kubek w momencie, gdy możesz jeść tylko sucharki i kleik, a jednocześnie jesteś głodna, możesz w każdej chwili zrobić sobie ciepła herbatę  (u mnie był dostęp do lodówki, czajnika oraz herbaty i cukru).

  • Dla własnego komfortu zaopatrz się w krzyżówki, książkę, czy zapas internetu na smartfonie. To wszystko po to aby odciągnąć szpitalna nudę.

  • Nie zapomnij także o dokumentacji medycznej, skierowaniu oraz dowodzie osobistym. Jeśli przyjmujesz na stałe lekarstwa również weź je ze sobą.

Poza tym nastaw się pozytywnie i pamiętaj, że choć czujesz się źle, to po upłynięciu tych paru dni będzie o niebo lepiej - wiem sama po sobie ;)

Powodzenia!

P.S.
Na blog powstała zakładka "GINEKOLOGIA", w której znajdą się tematy związane z moimi doświadczeniami w tej dziedzinie.