Jakiś czas temu w blogosferze zawrzało - i w zasadzie nadal wrzy - na temat paletki Lovely. Zapewnie większość z Was, które regularnie śledzą blogi wie, o którą chodzi. Sama pisałam też o niej na INSTAGRAMIE. Większość dziewczyn ma bardzo duży problem aby ją zastać na rossmannowskiej półce. Ja w zasadzie nie planowałam jej zakupu, ale skusiłam się w zasadzie tylko dlatego, że zastałam 3 sztuki, grzecznie leżące na swoich miejscach- pomyślałam, że to jakiś znak :)
Za niecałe 12 zł, otrzymujemy 12 cieni o różnym wykończeniu. Szalenie wyszukane to one nie są, ale do codziennego użytkowania, dla niewymagających osób na pewno się sprawdzi ta kolorystyka jak i jej wykończenie.
Za brokatowymi cieniami nie przepadam, ale mimo to skusiłam się i nakładam je na powiekę dziennych, delikatnych makijaży. Jeśli chodzi o opakowanie to zupełnie mnie do siebie nie przekonuje, jest wręcz tandetne i bardzo szybko się niszczy. Dodatkowo gramatura cieni w moim odczuciu jest minimalna, najbardziej upodobałam sobie piąty cień od lewej strony i po tygodniowym użytkowaniu wyskrobałam dno. Dosłownie wyskrobałam, ponieważ ich konsystencja jest bardzo sucha. Pigmentacja jest różna, maty są bardzo słabe, a ogólnie cienie mają tendencję do osypywania podczas aplikacji. Bez bazy raczej bym ich nie nałożyła. Bardzo spodobał mi się czarny kolor, którym maluję kreskę - zamiast eyelinerem- która utrzymuje się dosłownie calutki dzień.
W zasadzie nie sama nie wiem czy jestem z niej zadowolona.
Paleta ma swoje wady takie jak: słaba pigmentacja, niewydajność, sucha konsystencja, osypujący się brokat, kiczowate opakowanie, ale i zalety jak np. bardzo tania, podstawowe kolory wystarczające dla niewymagających użytkowniczek.
Jeśli ją macie, napiszcie co o niej sądzicie, a jeśli się zastanawiacie nad nią, to same zdecydujcie :)
Ja używam jej coraz rzadziej, wolę paletki z Hean o super pigmentacji i idealnej konsystencji do blendowania.
Ja używam jej coraz rzadziej, wolę paletki z Hean o super pigmentacji i idealnej konsystencji do blendowania.
nie jestem żadną specjalistką w dziedzinie makijażu, ale mam tę paletkę i to co mi się w niej nie podoba to przede wszystkim trwałość cieni, które dość szybko znikają z moich oczów w ciągu dnia ;/ z kolorów lubię używać tych brązowych, czarnego również używam jako eyelinera ;)
OdpowiedzUsuńwiele osób narzeka na trwałość i słabą pigmentację, a pamiętam ten szał na nią, jak opętani:)
OdpowiedzUsuńBo była to nowość, tania i trudno a zarazem łatwo dostępna i stąd ten szał :) za niedługo ucichnie i po sprawie, nowość jak każda inna ;D
UsuńJa mam swoją nudziakową paletkę z w7 i jestem bardzo zadowolona
OdpowiedzUsuńNiestety jakoś nie przypadają mi do gustu kolory,a,że paletki nie miałam to wiecej się wypowiedzieć nie mogę :(
OdpowiedzUsuńmam ją i jak na taką cenę jest całkiem ok :)
OdpowiedzUsuńTa paletka jest idealna na co dzień, ale 'szału nie ma dupy nie urywa' :D Jeżeli wiem, że będę caaały dzień na uczelni to nie używam jej. Bo cienie nie przetrwają zbytnio do końca dnia... Ale na krótkie wypady, dlaczego nie? ;)
OdpowiedzUsuńMam tą paletkę i jestem z niej zadowolona:) Kolory moze pigmentacją nie powalają, ale na bazie Hean trzymają się bardzo dobrze i makijaż cały dzień wygląda estetycznie.
OdpowiedzUsuńJa nie mam i nie planuje jej mieć. Jakoś nie jestem przekonana i wole ta kasę przeznaczyć na jeden cień z Inglota.
OdpowiedzUsuńLubię kosmetyki Wibo i często po nie sięgam!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na twój blog, przez portal Przepis na kobietę i bardzo się cieszę.
Dodaję do obserwowanych i będę zaglądać do Ciebie częściej.
Zapraszam również w wolnej chwili do mnie oaz do obserwacji!
To moje ulubione!
OdpowiedzUsuńCo prawda to prawda, cycków nie urywa, ale za 12 złotych na bazie cienie ładnie sie trzymają cały dzień, i to taki dzienny zestaw. Ja jestem zadowolona:)
OdpowiedzUsuń